Nadszedł karnawał, a u nas, jak co roku, tradycyjnie - faworki, inaczej zwane chruścikami (choć te są cieńsze, robione na innym cieście i bardziej chrupiące). Ciasteczka te swoim kształtem przypominają kokardkę, a swoim rodowodem sięgają Niemiec i Litwy. Legenda głosi, że młody cukiernik przez przypadek wrzucił kawałek ciasta przeznaczonego na pączki do gorącego oleju, który ukształtował się w warkocz i po posypaniu cukrem pudrem okazał się pysznym łakociem. Z podanej porcji wyszło 205 sztuk chrupiących, zarumienionych, odpowiednio słodkich faworków. Może wydawać się, że 200 sztuk to stanowczo za dużo, ale uwierzcie mi - to i tak za mało. Alkohol w cieście ma za zadanie go spulchnić i zapobiec nadmiernemu wchłanianiu tłuszczu. Smalec natomiast, użyty do smażenia sprawi, że faworki będą bardziej pulchne i nie tak tluste.
Składniki (na ok. 200 sztuk):
1 kg mąki
4 jajka
250 gram margaryny
3/4 szklanki kwaśnej śmietany 18%
3/4 szklanki cukru
małe opakowanie proszku do pieczenia (15 gram)
30 ml spirytusu (lub wódki)
cukier puder do posypania faworków
Do smażenia najlepiej użyć smalcu zmieszanego z olejem w ilości takiej, aby faworki swobodnie pływały w garnku. My uzyliśmy 4 kostki smalcu i 1 litr oleju rzepakowego. Może wydawać się dużo, ale ten tłuszcz wykorzystamy później do smażenia pączków, czy kolejnej porcji faworków.
Wszystkie składniki zagniatamy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji, ciasto ma być elastyczne, nie za suche. Ciasto nie powinno nam się za bardzo lepieć do rąk, ale też nie może być suche, bo faworki wyjdą twarde. Przed kształtowaniem chruścików ciasto najlepiej zawinąć w woreczek lub pergamin i schłodzić pół godziny w lodówce (my w rodzinie ten etap zawsze pomijamy :) ). Następnie ciasto cienko rozwałkowujemy (ok. 2mm) i wykrawamy zgrabne prostakąty (w zasadzie równoległoboki) z nacięciem pośrodku (prostokąt ok.7cm x 4cm). Jeden z dłuższych boków przewlekamy przez nacięcie, formując charakterystyczny kształt kokardki. I tak z całym ciastem. Smażyć na rozgrzanym tłuszczu na złoto z obu stron, w związku z tym w trakcie smażenia faworki trzeba delikatnie obrócić na druga stronę. Tłuszcz musi być tak gorący, że kawałek ciasta po wrzuceniu od razu wypływa na wierzch. Ciasteczka wyciągamy z tłuszczu, wykładamy na sitko lub papier do odsączenia nadmiaru tłuszczu i posypujemy cukrem pudrem. Należy pamiętać, żeby faworki jeść dopiero jak wystygną.
Faworki biorą udział w akcji:
Faworki biorą udział w akcji:
śmietany ma być 200ml?
OdpowiedzUsuńale niedopatrzenie, już poprawione..3/4 szklanki kwasnej śmietany :)
UsuńFaworki wyszły wyśmienite :) wyszło ich ponad 250 ale i tak zniknęły w mgnieniu oka :D Tłusty czwartek uważam za bardzo udany ;))
OdpowiedzUsuńPozdr. Madzia z bhp ;p