Z wierzchu chrupiąca skórka, w środku delikatna pianka (u mnie się nie ciągnęła). Słodką bezę równoważy delikatnie kwaskowy krem, a całość dopełniają świeże owoce. Pavlova oczywiście z dedykacją dla siostry, miłośniczki bezy.
Składniki:
- 180-200 gram drobnego cukru do wypieków
- 50 gram cukru pudru
- 5 dużych białek
- łyżeczka kartoflanki
- szczypta soli
- 150 gram mascarpone
- 100 ml śmietanki kremówki
- sok z połowy cytryny
- truskawki, listki mięty/melisy na wierzch
- czubata łyżeczka cukru pudru
Mocno schłodzone białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Następnie porcjami dodajemy drobny cukier, wciąż ubijamy. Na sam koniec dodajemy cukier puder i kartoflankę. Ubita piana powinna być bardzo sztywna i błyszcząca.
Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia układamy łyżką/silikonową packą - bezę w kształcie okręgu o średnicy ok 18-22 cm. Pieczemy w 125-130 st.C przez 1h, a następnie w 110st.C przez 40 minut. Pozostawiamy w piekarniku do przestygnięcia (ja zostawiłam na całą noc, bo było już późno).
Krem. Ubijamy na sztywno kremówkę, dodajemy mascarpone i cukier puder, sok z połowy cytryny - miksujemy. Nakładamy packą na bezę, delikatnie żeby jej nie zniszczyć, a następnie dekorujemy umytymi truskawkami listkami mięty/melisy.
Fantastyczny deser, szczerze powiedziawszy przymierzam się już od dłuższego czasu do upieczenia tego tortu. Podświadomie jednak się go obawiam, sama nie wiem czemu:). Przepięknie wygląda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Moje Kulinarne Rozterki
Uwielbiam, Pavlowa to moje ulubione ciacho:))
OdpowiedzUsuńWitaj moja droga, a masz jakiś sposób na to, żeby beza w środku się ciągnęła?
UsuńUwielbiam Pavlową za jej piękny wygląd :D Twoja też prezentuje się rewelacyjnie! :)
OdpowiedzUsuń